MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Michał Żyro: Futbol jest niesamowity

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Sylwia Dąbrowa
Michał Żyro w czwartek zdobył swój szósty Puchar Polski. Piłkarz Wisły Kraków przyznał, że nie spodziewał się takiego sukcesu, przychodząc do „Białej Gwiazdy”.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Odrobiliście straty w ostatniej chwili gdy już wydawało się, że Pogoń utrzyma prowadzenie 1:0. Zadecydowała tak naprawdę ostatnia akcja meczu. Tracił pan już powoli wiarę, że to się uda?
- Był moment, że Goku miał sytuację w samej końcówce, gdy po jego strzale piłkę świetnie wybił obrońca. I to był ten moment, gdy ze mnie trochę powietrze zeszło. Bo była końcówka, bo dostajesz od losu świetną okazję na wyrównanie i jeśli jej nie wykorzystujesz, to myślisz… Kurcze, z Piastem, z Widzewem się udało, ale jeśli takich sytuacji nie wykorzystujesz, to będzie ciężko. No, ale później Eneko… Patrzę na to szerzej, jaki ten futbol jest przewrotny. Mówimy o zawodniku, który w ostatnim meczu popełnił duży błąd, gdy tylko i wyłącznie przez to straciliśmy bramkę. Mówimy o zawodniku, który tyle czasu nie grał regularnie, a tutaj nagle swoim golem dał nam takie pokłady powietrza, że to jest coś niesamowitego jak piłka oddaje to, co wcześniej zabiera. I jeszcze to, że Bartek Jaroch, który nigdy nie narzeka na skurcze, a dzisiaj zaczęły go łapać. I to dlatego Eneko pojawił się na boisku. Niesamowite… No i Angel Rodado. Co za gość. Ciężko pracuje, jest naprawdę świetnym zawodnikiem i dlatego strzelił na tym stadionie bramkę, która dała nam zwycięstwo.

- Gdy latem 2022 roku przychodził pan do Wisły Kraków uwierzyłby pan, że pańskie bogate CV wzbogaci się dzięki grze w tym klubie o kolejne tak prestiżowe trofeum?
- Nie, nie… W życiu. Tak historia jest niesamowita. Jestem przeszczęśliwy.

- Ten mecz to była prawdziwa reklama futbolu również na trybunach, bo toczył się w znakomitej atmosferze dzięki dopingowi kibiców obu klubów.
- Już gdy przyjeżdżałem tutaj z Legią na finał z Lechem odnosiłem wrażenie, że te trybuny rywalizują sobą, żeby jak najlepiej dopingować, przygotować jak najlepsze oprawy. Drużyna, która by przyjechała na Stadion Narodowy i nie pokazała się z dobrej strony jeśli chodzi o doping, oprawy, musiałaby się wstydzić. To jest dodatkowy smaczek dla wszystkich, którzy to oglądają. Była na meczu moja żona, dzieci, przyjaciele i czuli się jak w teatrze. Byli podekscytowani całą otoczką. Piłka jest fantastyczna!

- Jak po czym takim jechać do Sosnowca...?
- Tutaj nie chodzi nawet o jakiś specjalny trening. Można poświętować jeden dzień, później postawić na regenerację i mobilizację. W niedzielę pojedziemy już do hotelu. Trzeba będzie już wtedy skoncentrować się mocno na robocie, która jest do wykonania. W szatni padły już jasne i mocne słowa. Takie, które powinny i w nawiązaniu do tego, co nas czeka. My to musimy zrobić dla klubu, bo Puchar Polski to super sprawa, ale Wisła potrzebuje przede wszystkim awansu do ekstraklasy.

- Czyli zgodzi się pan, że ten sukces będzie w pełni smakował tylko wtedy, jeśli dorzucicie do tego ten awans?
- Pewnie, nie ma nawet o czym mówić. Trzeba tylko to poukładać sobie w głowie mentalnie. Bo te nasze błędy ze wcześniejszych spotkań są wyłącznie indywidualne. Jeśli każdy chwilę poświętuje, a później odpowiednio mentalnie podejdzie do kolejnego meczu, to powinno być dobrze.

- Skoro mówi pan o podejściu mentalnym. Wygrana w Pucharze Polski może dać wam właśnie takiego mentalnego kopa?
- Z tyłu głowy na pewno będziemy to mieli, że potrafimy. Wiemy, jaka jest tabela, jak to wszystko w niej wygląda. Gramy przede wszystkim w swoim stylu. Podczas tego finału w pierwszej połowie byłem dumny z chłopaków, bo graliśmy swoją piłkę. Nie było w tym wszystkim zupełnie przypadku w sytuacjach, w których mieliśmy swoje okazje na gole, a Pogoń ratował np. słupek. To było dokładnie to, co sobie zaplanowaliśmy.

- Ma pan poczucie, że jeśli patrzeć mecz po meczu, to zdobyliście ten Puchar Polski w pełni zasłużenie, bo nawet w meczach z drużynami z ekstraklasy byliście po prostu lepsi?
- Zdecydowanie. Sposób gry, jaki mamy, daje nam przewagę na drużynami z ekstraklasy, że potrafimy się utrzymać przy piłce, znaleźć przestrzenie, mamy dobrze przeanalizowanych rywali. Mamy podane detale taktyczne, jakieś luki u przeciwnika, które później potrafimy wykorzystać na boisku.

- Na koniec chciałbym zapytać o spalone, na które dał się pan łapać w tym finale kilka razy. Z wysokości trybun wyglądało to trochę tak, jakby nie kontrolował pan linii spalonego?
- Analizując rywala, dostałem informację, że Mariusz Malec lubi bardzo często podchodzić do przodu. Dlatego miałem czekać na taką sytuację, gdy uda mi się wkleić, być na równi z nim, co przy zagranej za plecy obrońcy piłce dałoby mi przewagę już na starcie. Przy takiej grze czasami wygląda to tak, że to moja wina, że spalę akcję, ale przychodzi jeden moment, gdy zostanie to zagrane idealnie w tempo i wtedy można znaleźć się na czystej pozycji. Czasami decyduje ułamek sekundy, moment podania, żeby zakończyło się coś takiego sukcesem.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Michał Żyro: Futbol jest niesamowity - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto